Jeśli chcesz skontaktować się z autorką bloga napisz:
mszasz@wp.pl
42 myśli nt. „Kontakt”
Basia
Pani Kiko, dzisiaj 16 lutego, to mój szczególny dzień i własnie przeczytałam o Pani blogu i Pani opowieści, to dla mnie wspaniały prezent, dziękuję, życzę zdrowia i czekam na jeszcze…, pozdrawiam
od dziś będę zaczynac dzien od tej lektury. czytajac Pani przygody bede miec przed oczami obraz mojej kochanej babci. sto lat to za malo! zdrowka i dalszej weny!!!!!
Kochana Pani, piękny blog. Przed tygodniem odeszła ode mnie miłość mojego życia, mam nadzieję że wróci – byliśmy razem 5 lat (ja mam dopiero dwadzieścia parę). Niech Pani pomoże, chciałbym przeczytać coś z Pani życia co da mi siłę aby walczyć, lub spocząć. Przeczytałem ostatnio ładne słowa: „Jeśli kochasz puść to wolno, jeśli wróci jest Twoje, jeśli nie… nigdy tego nie było”.
Nie mogę uwierzyć, że powstał Pani blog, Pani Kiko. Gratuluje!! Książkę przeczytałam jednym tchem i chciałam czegoś jeszcze. I jest! Gratuluje jeszcze raz, życzę mnóstwo inspiracji. Pani pisze, my czytam 😉
Pozdrawiam serdecznie,
m.k.
Witam,
dzisiaj o 9:00 w dzień dobry tvm dowiedziałem się o Pani Kice, szczerze mówiąc bardzo mnie zainteresowała. Mam 22 lata i chciałbym przeczytać książkę. Tylko jest mały problem jaki ma tytuł, bo szukam i nic nie mogę znaleźć. Książka to nie przypadkiem blog. a PISZE Pani, że przeczytała ją jednym tchem. Dlatgo chciałbym przeczytać, bo wpisy w internecie, mnie nie kręcą. Chcę mieć to na papierze
Pozdrawiam
I czekam na odpowiedz
Szanowny Panie, tytuł mojej książki wydanej z pewnością na papierze przez Wydawnictwo Literackie, jest: „Podwójne życie Szaszkiewiczowej”. Nie wiem gdzie Pan mieszka, w Krakowie jeszcze można ją dostać jak również przez internet. Ciekawe czy zainteresowałaby 22 latka? Warto sprawdzić. Może zachęci Pana do pisania swoich wspomnień? A potem można podarować babci swoją lub chociaż moją książkę).
z serdecznymi pozdrowieniami
Autorka książki i bloga
Witam Panią serdecznie,
ogromnie się cieszę, że dała się Pani namówić na pisanie bloga. Podziwiam Pani piękny język, co po pobycie 40 lat w Norwegii budzi duży szacunek. Wiem już na pewno, że będę tutaj gościć codziennie 🙂 Pozdrawiam szczerze, życzę dużo zdrowia i czekam z niecierpliwością na kolejne opowieści.
Ala B
Szanowna Pani,
Piękne wpisy, rozczulił mnie wpis o kociakach. Proszę o postanowienie dzielenia się swoim humorem i mądrością przynajmniej do 150 lat, ewentualnie 111!
Ciepłe pozdrowienia,
nowa czytelniczka Magdalena
Miła Pani Magdo,
dziękuję za życzenia i dwojga złego wybieram życzenia 150 lat życia
Panią gorąco pozdrawiam
Kika
Ps. synowie Leonory C. pewnie w inny sposób przekazali wartości swej Matki. Albo wcale nie przekazali?
Jak mówi moja synowa „doświadczenie ludzkie jest nieprzekazywalne”. I oczywiście usiłuje przekazać swoje prawdy dzieciom , a nawet wnukom.
Szanowna Pani,
Jeszcze dopisek.
Ostatnio odkryłam twórczość surrealistki Leonory Carrington (urodziła się w tym samym roku 1917) i bardzo żałowałam, że odeszła w 2011. Jak dla mnie mają Panie podobny dystans do rzeczywistości, mimo że drogi życiowe, media „artystyczne” i światopoglądy odmienne. Bardzo szkoda, że synowie Leonory nie wpadli na podobny pomysł – dzielenia się mądrością w tym kolorowym świecie często zbyt miałkiej pop-kultury.
Ciepłe pozdrowienia,
Magdalena
Dzień dobry Pani Kiko,
dzisiaj przeczytałam wywiad z Panią i dowiedziałam się o Pani blogu. Jest Pani cudowna, przypomina mi Pani moją babcię. Pani dzieci i wnuki mają wielkie szczęście.
Jak podają naukowcy jesteśmy zaprogramowani na 120-160 lat, http://www.kfd.pl/roznice-miedzy-witaminami-naturalnymi-a-syntetycznymi-33827.html
,życzę więc Pani tej górnej granicy wiekowej.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia
Grażka
Twoje teksty, Kiko, pełne pogody i życzliwości dla ludzi i świata, jakże wyróżniają się w tym zalewie zgiełku, inwektyw i złości, do którego niesposób przywyknąć!
Czytając dzisiaj Pani opowiadania zainteresowałam się skąd Panią znam i spytałam syna czy jest Pani tą o której mój syn Karol Łejmel opowiadał mi , dużo i często kilka lat temu . Otóż mój syn bywał u Pani częstym gościem jak mieszkała Pani w Stavanger, dużo i ciepło opowiadał o tym jak Pani żyje , a potem o tym strasznym wypadku , potem ja dopytywałam się jak idzie rehabilitacja. I tak Świat stał się taki mały właśnie dzięki mediom elektronicznym . Serdecznie pozdrawiam , życzę zdrowia i niech Pani dalej przekazuje swoje mądrości życiowe jak najdłużej . To właśnie mój syn Karol przysłał mi na skypa Pani blog.
Dziękuję za życzenia. Proszę przekazać pozdrowienia Karolowi, którego świetnie pamiętam! Zaczynam dyktować teksty o Norwegii, pewnie niebawem je Pani poczyta. Zapraszam!
serdeczności
Kika
Droga Pani Kiko. Dziekuje za pozdrowienia. Pare dni temu, szukajac informacji o Pani, trafilem na Pani blog. Wlasciwie to dzieki Pani Dzidce, bo kilka dni temu rozmawialismy przez telefon. Mowila, ze mozna cos o Pani znalezc w internecie i udalo sie. Bardzo sie ciesze, ze przed Pani urodzinami.
Zyczymy Pani takjej samej Pogody Ducha, jaka pamietam, w drodze do Pani pierwszych100 lat, jak i nastepnych. Karol z Urszula i synkiem Tytusem.
PS. Wspominam czesto kota, ktorego Pani miala w domu w Kvarneviku. Ja go nazywalem kotem z ludzka twarza. Byl bardzo szczegolny bo na jego pyszczku byly widac grymasy podobne jak u ludzi. Pamietam jak bylismy u Pani w odwiedzinach i powiedziala Pani abym usiadl na fotelu, ktory zajal sobie wczesniej ten kot. Wlasnie wtedy widzialem jaka mial obrazona mine, kiedy musial ustapic miejsca. Odchodzil, spogladajac na mnie z grymasem i wyrazajac swoje niezadowolenie. Pozdrawiam. Przepraszam za brak polskich liter.
Renek mróz na hundvåg razem jezdzilismy na zakupy,ale ostatni raz widzielismy sie w szpitalu niestety po tym fatalnym wypadku miedzy grødem i randaberg,chyba pozniej nie widzielismy sie ani z szanowna Pania i Jasza.pozdrawiam raz jeszcze zycze duzo zdrowia.renek
Dzień dobry Pani Kiko! Ja nigdy nie poznałam swojej babci. Zmarła trzy lata przed moimi narodzinami. Znam ja tylko ze zdjęć i opowieści rodziców. Dzięki temu wiem ze historie życia opowiadane przez kogoś są bardzo ważne. Odzwierciedlają obraz rzeczy, przygód i osób, których nie znaliśmy. Dzięki pani blogu ludzie a przede wszystkim pani rodzina może poznać pani życie. Życie, którego my młode pokolenie nigdy nie przeżyliśmy. Bardzo lubię czytać pani blog. Jest dla mnie odbiciem od rzeczywistości. Świata nie zawsze zrozumiałego przez ludzi. Serdecznie pozdrawiam! I proszę o więcej pani historii.
Szanowna Pani,
dziękuję za pozdrowienia! Niech Pani potraktuje mnie jako „zastępczą babcię”. Pisałabym więcej historii tylko rodzina nie nadąża ze spisywaniem! Niech Pani dba o siebie, to może Pani będzie dane kiedyś zostać fajną babką (babcią ma się rozumieć..)
wiele serdeczności
Kika
Pani Kiko czy zachowała Pani jakieś pamiątki z rodzinnego domu ? Czy w Babicach Pani rodzinnym domu pozostały meble należące do Pani? Jakie miała Pani zabawki w dzieciństwie ?
Kilka sprzętów i pamiątek z Babicy jest u mojego syna w Krakowie, gdzie obecnie mieszkam: stół, z rozkładanymi blatami, serwantka ozdobna i półeczka. Jest też ośmioramienny żyrandol , który ojciec kupił od rabina w Czudcu za jałówkę. Pierwotnie był on przeznaczony na świece, ale kiedy nastała u nas elektryka, ojciec przystosował go na żarówki. Ponadto zachował się jeszcze piękny portret mojej ukochanej babci Jadwigi Moraczewskiej. Może też kilka oprawionych zdjęć rodzinnych i starych sztychów. Było trochę srebra, ale gdzieś się straciło. A co do zabawek, którymi się bawiłam. Były to ołowiane żołnierzyki, których masę mieliśmy w domu. Jeden z wujów przywoził nam jakieś gry, od których pudełka wykorzystywaliśmy jako fortece i okopy do walk tych żołnierzy. Rozgrywaliśmy prawdziwe bitwy! Lalkę miałam jedną (z wielką porcelanową głową), ale rzadko się nią bawiłam. Najwięcej zabaw odbywało się na powietrzu, gdzie w parku wokół dworu, na drzewach budowaliśmy z rodzeństwem domki i kwatery główne dowódców wojsk. Wszyscy troje byliśmy bardzo ruchliwi, ale każde z dzieci miało inne rejony w których je można było znaleźć. Moja siostra trzymała się domu, a w nim biblioteki (czytała wszystko od wczesnych lat, a w późniejszych została pisarką.) Brat towarzyszył ojcu głównie w i polowaniach (potem polował, kochał las) , ja natomiast urzędowałam ze służbą pomiędzy kuchnią, spiżarnią, oborą, a ogrodem (trafiłam do szkoły rolniczej). Mieliśmy wspaniałe dzieciństwo, a jest to kapitał, który zostaje na całe życie!
pozdrawiam Panią serdecznie
Kika
Ambasada szczerego słowa i lekkie pióro oraz chwila wspomnień … , pięknych wspomnień to coś o czym chcemy pamiętać i jak widać nie tylko chować głęboko w sercu czy na dnie szuflady . Gratuluję pomysłu i pięknych wspomnień . Pozdrawiam
Dziękuję Pani za piosenkę i pozdrowienia. To dla mnie prawdziwe czary, że można taką drogą przesłać tyle rzeczy! I tak szybko! Już dostałam od kogoś piękną różę i muzykę. I tyle ciepłych słów, które zachęcają mnie do pisania, gdyż teraz nic lepszego nie mam do roboty!
pozdrawiam serdecznie
Kika
Stavanger pozdrawia nasza Droga Kike. Bardzo nam bylo milo zobaczyc Cie w we wczorajszym programie TVN – na sercu sie cieplo zrobilo, ze tak wspaniale wygladasz i wydaje sie nam jakbysmy widzieli Cie wczoraj; a to juz minelo kilka lat. Ja mowie , ze wszyscy sie tu starzejemy a Kika zawsze taka sama 🙂 Jak ty to robisz?
Jak zwykle cieplo wspominamy i zyczymy duzooooo zdroweczka i jak zawsze pogody ducha.
Gratulujemy wspanialego „bloga” i czekamy na kontynuacje „Pierwszych 100-lat Kiki”
Gorace pozdrowienia z zimnego ( ale uroczego) Stavanger,
Zbyszek i Ala
Witam Stavanger! I Was drodzy Alu i Zbyszku!
Też wspominam serdecznie Was i całą naszą małą (ponoć już coraz większą) Polonię. Tęsknię czasem za Stavanger, chociaż bardzo tu w Krakowie o mnie dbają i ciepło trzymają, a także jestem wśród najbliższych, co na starość jest bardzo ważne. Co do tego mojego starzenia się, wiecie przecież, że ja od zawsze wyglądałam staro (tak mówił m.in. Jurek Vetulani w Krakowie), ale czułam się młodo. Myślę też, że zdrowe powietrze i czysta woda w Norwegii przedłużyły mi życie. I pewnie to, że tam ono toczy się wolniej i w mniejszym stresie niż w Polsce. Tutaj wszyscy pracują ciężko i długo. Nawet ci, którzy są na emeryturze nie zamierzają przestać (na przykład Maciek i synowa). Uważają, że to ich trzyma w formie, bo bardzo lubią swoją pracę. Ja teraz dyktuję swojego bloga i zamierzam w nim napisać więcej o Norwegii, gdyż w mojej książce był tylko jeden rozdział. Czekam wciąż, aż mój wnuk, który temat Norwegii wziął na siebie, znajdzie więcej czasu.
Jeszcze raz Was ściskam i cieszę się, że mnie pamiętacie. Pozdrówcie wszystkich ode mnie.
Kika
Dzień dobry:)
Dziś bujając swoją trzymiesięczną córeczkę i zastanawiając się jak umilić sobie te 30minut :),przypomniałam sobie o Pani i jej blogu. Pani wspomnienia bardzo przypominają mi zapiski z życia Marcjanny Fornalskiej w książce pt.”Pamiętnik matki”. Miałam chyba 16lat jak pierwszy raz ją przeczytałam.
Dziś mam 27 lat i czytam Pani wspomnienia z życia:) Pozdrawiam serdecznie:) RAZEM ZE SWOJĄ CÓRECZKĄ:)
Ciekawe skojarzenie, pewnie związane z epoką, bo jak chodzi o doświadczenie życia miałyśmy kompletnie z Marcjanną (matką komunistki Małgorzaty Fornalskiej) różne. Stare książki, pamiętniki są źródłem wiadomości o naszych korzeniach, o przeszłych czasach. Ładnie to pani ujęła „czytam wspomnienia z życia”. Pozdrawiam Panią serdecznie wraz z córeczką
Kika
Warszawianka z urodzenia, Krakowianka ze studiow lekarskich , Rzeszowianko-Boguchwalanka „za meżem”. Taka oto niewiasta pisze do Pani , przemila =przeoryginalna Pani Kiko. Podczas czytania Pani ksiażki czulam sie jak w …kinie. Przed oczami przewijaly sie miejsca, ludzie …klimat Krakowa, Babicy. To bylo frapujace i ekscytujace. Dziekuje za przypomnienie dawnych lat , z ich niepowtarzalna atmosfera. Coz…radosc , nostalgia i ….oczekiwanie na dalsze wpisy. Serdecznie pozdrawiam. Zenka
Ależ się Pani udało: Warszawianka na studia do Krakowa ! I jeszcze mąż z innych stron . Do odważnych świat należy .. Rozumiem , że to procentuje ? Pozdrawiam bardzo serdecznie .
Kika
Tak ! udalo sie!. Z Warszawy do Krakowa, potem do Rzeszowa. Maz pracowal w Boguchwale, synowa z Czudca. Syn w Czudcu, w kosciele, pieknym starenkim kosciele bral slub. Mamy tyle „wspolnych ” , milych nam miejsc, wspomnien…. Prosze! niech Pani pisze, pisze. Zdroweczka zycze Zenka
Po naszym wczorajszym spotkaniu, zaciekawiłam się bardzo Pani osobą i postanowiłam „poszperać” w internecie. Po chwili ogarnął mnie głęboki wstyd związany z moją niewiedzą na temat Pani wspaniałej osoby, połączony jednocześnie z ogromną dumą, że miałam przyjemność poznać Panią osobiście i zamienić nie jedno słowo, wymieniając się przy tym uroczymi uśmiechami. Z wielką chęcią i zaciekawieniem zamierzam przeczytać Pani wspomnienia. A czekoladki, które dostałam będą jeszcze słodsze… Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo słońca nad Pani osobą i rodziną!
Pani Kasiu, dziękuję serdecznie za tak miłe pozdrowienia. Pamiętam Panią szczególnie wyraźnie, gdyż aparacik dźwiękowy, który mi Pani użyczyła nie pozwala mi o Pani zapomnieć ani na chwilę.
Pozdrawiam Panią i dziękuję za naprawdę miłe przyjęcie
Kika
Witam Pani Kiko!
Śledzę Pani blog z wielkim zainteresowaniem . Dostarcza mi wielu wzruszeń i radości. Pani ksiązka była równie cudowna. Od chwili gdy już ją przeczytałam nie leżała ani jednego dnia w biblioteczce, tylko krąży z rąk do rąk moich znajomych i krewnych!
W Stavanger spędziłam 2 cudowne, beztroskie lata. Bardzo się cieszę, że miałam okazję tam Panią spotkać. Pani Kiko, wraz z Krzysztofem, jeszcze raz bardzo serdecznie zapraszamy do Giebułtowa. Byłoby nam bardzo miło gościć Panią u nas. Naszym wielkim marzeniem jest, aby nasze dzieci (9 i 5 lat) mogły Panią poznać. Czekamy więc z niecierpliwością i nadzieją na kontakt z Pani strony.
A z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych życzymy Pani ciepłych, radosnych chwil spędzonych w gronie najbliższych!
Ania i Krzysztof Moryś
Bardzo przyjemna strona, miło, że dzieli się Pani wspomnieniami z młodymi ludźmi. Dużo zdrowia życzę, Pani historia jest lepsza od tej w szkole:) Pozdrawiam całą rodzinę.
Pragnę poinformować, że polecamy Pani blog na naszej stronie http://metropolitanka.ikm.gda.pl/polecamy/ . Metropolitanka to projekt o kobietach z Trójmiasta i okolic, obecnie skupiamy się na kobietach związanych ze Stocznią Gdańską, po jej terenach oprowadzamy śladami pracownic, działaczek opozycyjnych i artystek. Zapraszamy 🙂
Pani Kiko,
w dniu Pani Imienin życzymy Pani dłuuugich lat życia przepełnionych zdrowiem i szczęściem, ludzkiej życzliwości, pogody ducha, i i dni pełnych słońca!
Miałam kiedyś okazję i ogromną przyjemność być na Pani Imieninach (a może to były Urodziny?) w Stavanger, chyba w 1994roku. Wtedy właśnie, dzięki Marcie i Stale O. poznałam Panią. Pamiętam, że wystąpiła Pani wtedy w bardzo oryginalnej spódnicy uszytej z …. krawatów!
Pozdrawiamy Panią serdecznie,
Ania i Krzysztof Moryś oraz Maria Furmanik – moja Mama
Dear Kika,
Imet your formidable son two days ago and he told me of your blog. Having already read through three of your lteast I am thoroughly thrilled to have discovered this link to you and your thoughts and stories.
All the best from Stavanger.
William Helvik
a moze cos o swietach obchodzonych przed wojna, w przedwojennych dworkach Pani cos by opowiedziala?
Jak wygladaly przygotowania do swiat? jaka byla atmosfera w rodzinie? jakie byly prezenty, potrawy?
Co bylo wazne? Czy pamieta Pani jakies Swieta Bozego Narodzenia szczegolnie? Co robily wowczas dzieci, bez telewizji i komputerow?
Chetnie bysmy sie czegos dowiedzieli o tym swiecie, ktory juz odszedl.
Z pozdrowieniami
Szanowna Pani Kiko!
dzisiejszej nocy obejrzałam krótki reportaż o Pani i żmudne pisanie pracy magisterskiej zeszło na bardzo daleki plan, ponieważ natychmiast „wyszperałam” Pani bloga i wpadłam po uszy.
Jednym słowem – cudo!
Jak cudownie, że istnieją tacy ludzie jak Pani, którzy inspirują i pokazują, że można inaczej.
Obiecuję, że będę wracać i czytać, czytać, czytać…
Dziękuję za to, że Pani jest i że dzieli się Pani swoimi myślami z innymi.
Pani Kiko, dzisiaj 16 lutego, to mój szczególny dzień i własnie przeczytałam o Pani blogu i Pani opowieści, to dla mnie wspaniały prezent, dziękuję, życzę zdrowia i czekam na jeszcze…, pozdrawiam
od dziś będę zaczynac dzien od tej lektury. czytajac Pani przygody bede miec przed oczami obraz mojej kochanej babci. sto lat to za malo! zdrowka i dalszej weny!!!!!
Kochana Pani, piękny blog. Przed tygodniem odeszła ode mnie miłość mojego życia, mam nadzieję że wróci – byliśmy razem 5 lat (ja mam dopiero dwadzieścia parę). Niech Pani pomoże, chciałbym przeczytać coś z Pani życia co da mi siłę aby walczyć, lub spocząć. Przeczytałem ostatnio ładne słowa: „Jeśli kochasz puść to wolno, jeśli wróci jest Twoje, jeśli nie… nigdy tego nie było”.
Nie mogę uwierzyć, że powstał Pani blog, Pani Kiko. Gratuluje!! Książkę przeczytałam jednym tchem i chciałam czegoś jeszcze. I jest! Gratuluje jeszcze raz, życzę mnóstwo inspiracji. Pani pisze, my czytam 😉
Pozdrawiam serdecznie,
m.k.
Witam,
dzisiaj o 9:00 w dzień dobry tvm dowiedziałem się o Pani Kice, szczerze mówiąc bardzo mnie zainteresowała. Mam 22 lata i chciałbym przeczytać książkę. Tylko jest mały problem jaki ma tytuł, bo szukam i nic nie mogę znaleźć. Książka to nie przypadkiem blog. a PISZE Pani, że przeczytała ją jednym tchem. Dlatgo chciałbym przeczytać, bo wpisy w internecie, mnie nie kręcą. Chcę mieć to na papierze
Pozdrawiam
I czekam na odpowiedz
Szanowny Panie, tytuł mojej książki wydanej z pewnością na papierze przez Wydawnictwo Literackie, jest: „Podwójne życie Szaszkiewiczowej”. Nie wiem gdzie Pan mieszka, w Krakowie jeszcze można ją dostać jak również przez internet. Ciekawe czy zainteresowałaby 22 latka? Warto sprawdzić. Może zachęci Pana do pisania swoich wspomnień? A potem można podarować babci swoją lub chociaż moją książkę).
z serdecznymi pozdrowieniami
Autorka książki i bloga
Witam Panią serdecznie,
ogromnie się cieszę, że dała się Pani namówić na pisanie bloga. Podziwiam Pani piękny język, co po pobycie 40 lat w Norwegii budzi duży szacunek. Wiem już na pewno, że będę tutaj gościć codziennie 🙂 Pozdrawiam szczerze, życzę dużo zdrowia i czekam z niecierpliwością na kolejne opowieści.
Ala B
Szanowna Pani,
Piękne wpisy, rozczulił mnie wpis o kociakach. Proszę o postanowienie dzielenia się swoim humorem i mądrością przynajmniej do 150 lat, ewentualnie 111!
Ciepłe pozdrowienia,
nowa czytelniczka Magdalena
Miła Pani Magdo,
dziękuję za życzenia i dwojga złego wybieram życzenia 150 lat życia
Panią gorąco pozdrawiam
Kika
Ps. synowie Leonory C. pewnie w inny sposób przekazali wartości swej Matki. Albo wcale nie przekazali?
Jak mówi moja synowa „doświadczenie ludzkie jest nieprzekazywalne”. I oczywiście usiłuje przekazać swoje prawdy dzieciom , a nawet wnukom.
Szanowna Pani,
Jeszcze dopisek.
Ostatnio odkryłam twórczość surrealistki Leonory Carrington (urodziła się w tym samym roku 1917) i bardzo żałowałam, że odeszła w 2011. Jak dla mnie mają Panie podobny dystans do rzeczywistości, mimo że drogi życiowe, media „artystyczne” i światopoglądy odmienne. Bardzo szkoda, że synowie Leonory nie wpadli na podobny pomysł – dzielenia się mądrością w tym kolorowym świecie często zbyt miałkiej pop-kultury.
Ciepłe pozdrowienia,
Magdalena
Dzień dobry Pani Kiko,
dzisiaj przeczytałam wywiad z Panią i dowiedziałam się o Pani blogu. Jest Pani cudowna, przypomina mi Pani moją babcię. Pani dzieci i wnuki mają wielkie szczęście.
Jak podają naukowcy jesteśmy zaprogramowani na 120-160 lat,
http://www.kfd.pl/roznice-miedzy-witaminami-naturalnymi-a-syntetycznymi-33827.html
,życzę więc Pani tej górnej granicy wiekowej.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia
Grażka
Twoje teksty, Kiko, pełne pogody i życzliwości dla ludzi i świata, jakże wyróżniają się w tym zalewie zgiełku, inwektyw i złości, do którego niesposób przywyknąć!
Czytając dzisiaj Pani opowiadania zainteresowałam się skąd Panią znam i spytałam syna czy jest Pani tą o której mój syn Karol Łejmel opowiadał mi , dużo i często kilka lat temu . Otóż mój syn bywał u Pani częstym gościem jak mieszkała Pani w Stavanger, dużo i ciepło opowiadał o tym jak Pani żyje , a potem o tym strasznym wypadku , potem ja dopytywałam się jak idzie rehabilitacja. I tak Świat stał się taki mały właśnie dzięki mediom elektronicznym . Serdecznie pozdrawiam , życzę zdrowia i niech Pani dalej przekazuje swoje mądrości życiowe jak najdłużej . To właśnie mój syn Karol przysłał mi na skypa Pani blog.
Dziękuję za życzenia. Proszę przekazać pozdrowienia Karolowi, którego świetnie pamiętam! Zaczynam dyktować teksty o Norwegii, pewnie niebawem je Pani poczyta. Zapraszam!
serdeczności
Kika
Droga Pani Kiko. Dziekuje za pozdrowienia. Pare dni temu, szukajac informacji o Pani, trafilem na Pani blog. Wlasciwie to dzieki Pani Dzidce, bo kilka dni temu rozmawialismy przez telefon. Mowila, ze mozna cos o Pani znalezc w internecie i udalo sie. Bardzo sie ciesze, ze przed Pani urodzinami.
Zyczymy Pani takjej samej Pogody Ducha, jaka pamietam, w drodze do Pani pierwszych100 lat, jak i nastepnych. Karol z Urszula i synkiem Tytusem.
PS. Wspominam czesto kota, ktorego Pani miala w domu w Kvarneviku. Ja go nazywalem kotem z ludzka twarza. Byl bardzo szczegolny bo na jego pyszczku byly widac grymasy podobne jak u ludzi. Pamietam jak bylismy u Pani w odwiedzinach i powiedziala Pani abym usiadl na fotelu, ktory zajal sobie wczesniej ten kot. Wlasnie wtedy widzialem jaka mial obrazona mine, kiedy musial ustapic miejsca. Odchodzil, spogladajac na mnie z grymasem i wyrazajac swoje niezadowolenie. Pozdrawiam. Przepraszam za brak polskich liter.
Pozdrawiam i ciesze sie ze jest pani jak zawsze aktywna,zwyciezca duo zdrowia
Dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam wzajemnie, niestety nie mogę skojarzyć Pańskiej osoby z imieniem. Starość nie radość!
Kika
Renek mróz na hundvåg razem jezdzilismy na zakupy,ale ostatni raz widzielismy sie w szpitalu niestety po tym fatalnym wypadku miedzy grødem i randaberg,chyba pozniej nie widzielismy sie ani z szanowna Pania i Jasza.pozdrawiam raz jeszcze zycze duzo zdrowia.renek
Dzień dobry Pani Kiko! Ja nigdy nie poznałam swojej babci. Zmarła trzy lata przed moimi narodzinami. Znam ja tylko ze zdjęć i opowieści rodziców. Dzięki temu wiem ze historie życia opowiadane przez kogoś są bardzo ważne. Odzwierciedlają obraz rzeczy, przygód i osób, których nie znaliśmy. Dzięki pani blogu ludzie a przede wszystkim pani rodzina może poznać pani życie. Życie, którego my młode pokolenie nigdy nie przeżyliśmy. Bardzo lubię czytać pani blog. Jest dla mnie odbiciem od rzeczywistości. Świata nie zawsze zrozumiałego przez ludzi. Serdecznie pozdrawiam! I proszę o więcej pani historii.
Szanowna Pani,
dziękuję za pozdrowienia! Niech Pani potraktuje mnie jako „zastępczą babcię”. Pisałabym więcej historii tylko rodzina nie nadąża ze spisywaniem! Niech Pani dba o siebie, to może Pani będzie dane kiedyś zostać fajną babką (babcią ma się rozumieć..)
wiele serdeczności
Kika
Pani Kiko czy zachowała Pani jakieś pamiątki z rodzinnego domu ? Czy w Babicach Pani rodzinnym domu pozostały meble należące do Pani? Jakie miała Pani zabawki w dzieciństwie ?
Kilka sprzętów i pamiątek z Babicy jest u mojego syna w Krakowie, gdzie obecnie mieszkam: stół, z rozkładanymi blatami, serwantka ozdobna i półeczka. Jest też ośmioramienny żyrandol , który ojciec kupił od rabina w Czudcu za jałówkę. Pierwotnie był on przeznaczony na świece, ale kiedy nastała u nas elektryka, ojciec przystosował go na żarówki. Ponadto zachował się jeszcze piękny portret mojej ukochanej babci Jadwigi Moraczewskiej. Może też kilka oprawionych zdjęć rodzinnych i starych sztychów. Było trochę srebra, ale gdzieś się straciło. A co do zabawek, którymi się bawiłam. Były to ołowiane żołnierzyki, których masę mieliśmy w domu. Jeden z wujów przywoził nam jakieś gry, od których pudełka wykorzystywaliśmy jako fortece i okopy do walk tych żołnierzy. Rozgrywaliśmy prawdziwe bitwy! Lalkę miałam jedną (z wielką porcelanową głową), ale rzadko się nią bawiłam. Najwięcej zabaw odbywało się na powietrzu, gdzie w parku wokół dworu, na drzewach budowaliśmy z rodzeństwem domki i kwatery główne dowódców wojsk. Wszyscy troje byliśmy bardzo ruchliwi, ale każde z dzieci miało inne rejony w których je można było znaleźć. Moja siostra trzymała się domu, a w nim biblioteki (czytała wszystko od wczesnych lat, a w późniejszych została pisarką.) Brat towarzyszył ojcu głównie w i polowaniach (potem polował, kochał las) , ja natomiast urzędowałam ze służbą pomiędzy kuchnią, spiżarnią, oborą, a ogrodem (trafiłam do szkoły rolniczej). Mieliśmy wspaniałe dzieciństwo, a jest to kapitał, który zostaje na całe życie!
pozdrawiam Panią serdecznie
Kika
Ambasada szczerego słowa i lekkie pióro oraz chwila wspomnień … , pięknych wspomnień to coś o czym chcemy pamiętać i jak widać nie tylko chować głęboko w sercu czy na dnie szuflady . Gratuluję pomysłu i pięknych wspomnień . Pozdrawiam
Zostawię coś dla Pani . Nuteczka , być może nie te klimaty ale za to słowa prawdziwe a ile one dla Nas znaczą prawda …?
Razem zestarzejemy się … nuteczka dla małego relaksu
http://www.youtube.com/watch?v=oGNLGJxPwRo
Dziękuję Pani za piosenkę i pozdrowienia. To dla mnie prawdziwe czary, że można taką drogą przesłać tyle rzeczy! I tak szybko! Już dostałam od kogoś piękną różę i muzykę. I tyle ciepłych słów, które zachęcają mnie do pisania, gdyż teraz nic lepszego nie mam do roboty!
pozdrawiam serdecznie
Kika
Stavanger pozdrawia nasza Droga Kike. Bardzo nam bylo milo zobaczyc Cie w we wczorajszym programie TVN – na sercu sie cieplo zrobilo, ze tak wspaniale wygladasz i wydaje sie nam jakbysmy widzieli Cie wczoraj; a to juz minelo kilka lat. Ja mowie , ze wszyscy sie tu starzejemy a Kika zawsze taka sama 🙂 Jak ty to robisz?
Jak zwykle cieplo wspominamy i zyczymy duzooooo zdroweczka i jak zawsze pogody ducha.
Gratulujemy wspanialego „bloga” i czekamy na kontynuacje „Pierwszych 100-lat Kiki”
Gorace pozdrowienia z zimnego ( ale uroczego) Stavanger,
Zbyszek i Ala
Witam Stavanger! I Was drodzy Alu i Zbyszku!
Też wspominam serdecznie Was i całą naszą małą (ponoć już coraz większą) Polonię. Tęsknię czasem za Stavanger, chociaż bardzo tu w Krakowie o mnie dbają i ciepło trzymają, a także jestem wśród najbliższych, co na starość jest bardzo ważne. Co do tego mojego starzenia się, wiecie przecież, że ja od zawsze wyglądałam staro (tak mówił m.in. Jurek Vetulani w Krakowie), ale czułam się młodo. Myślę też, że zdrowe powietrze i czysta woda w Norwegii przedłużyły mi życie. I pewnie to, że tam ono toczy się wolniej i w mniejszym stresie niż w Polsce. Tutaj wszyscy pracują ciężko i długo. Nawet ci, którzy są na emeryturze nie zamierzają przestać (na przykład Maciek i synowa). Uważają, że to ich trzyma w formie, bo bardzo lubią swoją pracę. Ja teraz dyktuję swojego bloga i zamierzam w nim napisać więcej o Norwegii, gdyż w mojej książce był tylko jeden rozdział. Czekam wciąż, aż mój wnuk, który temat Norwegii wziął na siebie, znajdzie więcej czasu.
Jeszcze raz Was ściskam i cieszę się, że mnie pamiętacie. Pozdrówcie wszystkich ode mnie.
Kika
Dzień dobry:)
Dziś bujając swoją trzymiesięczną córeczkę i zastanawiając się jak umilić sobie te 30minut :),przypomniałam sobie o Pani i jej blogu. Pani wspomnienia bardzo przypominają mi zapiski z życia Marcjanny Fornalskiej w książce pt.”Pamiętnik matki”. Miałam chyba 16lat jak pierwszy raz ją przeczytałam.
Dziś mam 27 lat i czytam Pani wspomnienia z życia:) Pozdrawiam serdecznie:) RAZEM ZE SWOJĄ CÓRECZKĄ:)
Ciekawe skojarzenie, pewnie związane z epoką, bo jak chodzi o doświadczenie życia miałyśmy kompletnie z Marcjanną (matką komunistki Małgorzaty Fornalskiej) różne. Stare książki, pamiętniki są źródłem wiadomości o naszych korzeniach, o przeszłych czasach. Ładnie to pani ujęła „czytam wspomnienia z życia”. Pozdrawiam Panią serdecznie wraz z córeczką
Kika
Warszawianka z urodzenia, Krakowianka ze studiow lekarskich , Rzeszowianko-Boguchwalanka „za meżem”. Taka oto niewiasta pisze do Pani , przemila =przeoryginalna Pani Kiko. Podczas czytania Pani ksiażki czulam sie jak w …kinie. Przed oczami przewijaly sie miejsca, ludzie …klimat Krakowa, Babicy. To bylo frapujace i ekscytujace. Dziekuje za przypomnienie dawnych lat , z ich niepowtarzalna atmosfera. Coz…radosc , nostalgia i ….oczekiwanie na dalsze wpisy. Serdecznie pozdrawiam. Zenka
Ależ się Pani udało: Warszawianka na studia do Krakowa ! I jeszcze mąż z innych stron . Do odważnych świat należy .. Rozumiem , że to procentuje ? Pozdrawiam bardzo serdecznie .
Kika
Tak ! udalo sie!. Z Warszawy do Krakowa, potem do Rzeszowa. Maz pracowal w Boguchwale, synowa z Czudca. Syn w Czudcu, w kosciele, pieknym starenkim kosciele bral slub. Mamy tyle „wspolnych ” , milych nam miejsc, wspomnien…. Prosze! niech Pani pisze, pisze. Zdroweczka zycze Zenka
Po naszym wczorajszym spotkaniu, zaciekawiłam się bardzo Pani osobą i postanowiłam „poszperać” w internecie. Po chwili ogarnął mnie głęboki wstyd związany z moją niewiedzą na temat Pani wspaniałej osoby, połączony jednocześnie z ogromną dumą, że miałam przyjemność poznać Panią osobiście i zamienić nie jedno słowo, wymieniając się przy tym uroczymi uśmiechami. Z wielką chęcią i zaciekawieniem zamierzam przeczytać Pani wspomnienia. A czekoladki, które dostałam będą jeszcze słodsze… Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo słońca nad Pani osobą i rodziną!
Pani Kasiu, dziękuję serdecznie za tak miłe pozdrowienia. Pamiętam Panią szczególnie wyraźnie, gdyż aparacik dźwiękowy, który mi Pani użyczyła nie pozwala mi o Pani zapomnieć ani na chwilę.
Pozdrawiam Panią i dziękuję za naprawdę miłe przyjęcie
Kika
Witam Pani Kiko!
Śledzę Pani blog z wielkim zainteresowaniem . Dostarcza mi wielu wzruszeń i radości. Pani ksiązka była równie cudowna. Od chwili gdy już ją przeczytałam nie leżała ani jednego dnia w biblioteczce, tylko krąży z rąk do rąk moich znajomych i krewnych!
W Stavanger spędziłam 2 cudowne, beztroskie lata. Bardzo się cieszę, że miałam okazję tam Panią spotkać. Pani Kiko, wraz z Krzysztofem, jeszcze raz bardzo serdecznie zapraszamy do Giebułtowa. Byłoby nam bardzo miło gościć Panią u nas. Naszym wielkim marzeniem jest, aby nasze dzieci (9 i 5 lat) mogły Panią poznać. Czekamy więc z niecierpliwością i nadzieją na kontakt z Pani strony.
A z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych życzymy Pani ciepłych, radosnych chwil spędzonych w gronie najbliższych!
Ania i Krzysztof Moryś
Bardzo przyjemna strona, miło, że dzieli się Pani wspomnieniami z młodymi ludźmi. Dużo zdrowia życzę, Pani historia jest lepsza od tej w szkole:) Pozdrawiam całą rodzinę.
Pani Kiko!
Pragnę poinformować, że polecamy Pani blog na naszej stronie http://metropolitanka.ikm.gda.pl/polecamy/ . Metropolitanka to projekt o kobietach z Trójmiasta i okolic, obecnie skupiamy się na kobietach związanych ze Stocznią Gdańską, po jej terenach oprowadzamy śladami pracownic, działaczek opozycyjnych i artystek. Zapraszamy 🙂
Pani Kiko,
w dniu Pani Imienin życzymy Pani dłuuugich lat życia przepełnionych zdrowiem i szczęściem, ludzkiej życzliwości, pogody ducha, i i dni pełnych słońca!
Miałam kiedyś okazję i ogromną przyjemność być na Pani Imieninach (a może to były Urodziny?) w Stavanger, chyba w 1994roku. Wtedy właśnie, dzięki Marcie i Stale O. poznałam Panią. Pamiętam, że wystąpiła Pani wtedy w bardzo oryginalnej spódnicy uszytej z …. krawatów!
Pozdrawiamy Panią serdecznie,
Ania i Krzysztof Moryś oraz Maria Furmanik – moja Mama
Dear Kika,
Imet your formidable son two days ago and he told me of your blog. Having already read through three of your lteast I am thoroughly thrilled to have discovered this link to you and your thoughts and stories.
All the best from Stavanger.
William Helvik
Pani Kiko,
a moze cos o swietach obchodzonych przed wojna, w przedwojennych dworkach Pani cos by opowiedziala?
Jak wygladaly przygotowania do swiat? jaka byla atmosfera w rodzinie? jakie byly prezenty, potrawy?
Co bylo wazne? Czy pamieta Pani jakies Swieta Bozego Narodzenia szczegolnie? Co robily wowczas dzieci, bez telewizji i komputerow?
Chetnie bysmy sie czegos dowiedzieli o tym swiecie, ktory juz odszedl.
Z pozdrowieniami
Iwona
Szanowna Pani Kiko!
dzisiejszej nocy obejrzałam krótki reportaż o Pani i żmudne pisanie pracy magisterskiej zeszło na bardzo daleki plan, ponieważ natychmiast „wyszperałam” Pani bloga i wpadłam po uszy.
Jednym słowem – cudo!
Jak cudownie, że istnieją tacy ludzie jak Pani, którzy inspirują i pokazują, że można inaczej.
Obiecuję, że będę wracać i czytać, czytać, czytać…
Dziękuję za to, że Pani jest i że dzieli się Pani swoimi myślami z innymi.